Już po wieczerzy, wszyscy podzielili się opłatkiem, pośpiewali kolędy, nacieszyli się prezentami. I co dalej? Może seans filmowy? No oczywiście, że są lepsze sposoby wspólnego spędzania czasu w Święta, ale nie udawajmy, że nie lubimy usiąść przed telewizorem i razem czerpać przyjemności z filmu, zwłaszcza jeśli ma on prawdziwie bożonarodzeniową atmosferę. Jakie tytuły warto polecić?
1. Kevin sam w domu
2. Narodzenie
3. Grinch: Świąt nie będzie
4. To właśnie miłość
5. Holiday
6. W krzywym zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju
7. Długi pocałunek na dobranoc
1. Kevin sam w domu
Miejmy to już za sobą. Inaczej, czytając tę listę, ciągle byście się tylko zastanawiali: „Będzie tu ten Kevin, czy nie będzie?”.
Zatem od razu na wstępie niniejszego zestawienia muszę was zapewnić, że oczywiście, bo inaczej taka lista nie byłaby wiarygodna. Święta bez Kevina to nie Święta. Może zabraknąć barszczu, choinki i prezentów, ale jeśli jest Kevin w telewizji, to świąteczny nastrój uratowany. A że na obecność Kevina w bożonarodzeniowym programie telewizyjnym można stawiać każde pieniądze, to nie ma obawy.
„Kevin sam w domu” to dla nas już właściwie tradycja. Znamy na pamięć, a i tak oglądamy. Aczkolwiek ulubiony świąteczny film Polaków ma też rosnące grono przeciwników, którym już dawno się przejadł, a coroczne powtórki wywołują u nich mdłości. Mam nawet wrażenie, że te niekończące się, coroczne powtórki w okresie świątecznym w pewnym sensie filmowi zaszkodziły, bo wielu ma go teraz po dziurki w nosie. A tymczasem to kawał naprawdę dobrego kina, pełnego wdzięku i niezłego humoru.
No i sam Kevin to postać, której trudno nie lubić. Możecie mówić, że mały sadysta, ale chłopak broni swojego domu, więc dajcie mu spokój. Tutaj zresztą jego pułapki są jeszcze dość niewinne. To dopiero w drugiej części puszczają mu hamulce, a on bez skrupułów rzuca w ludzi cegłami i pieści ich prądem.
2. Narodzenie
Boże Narodzenie zostało okrutnie skomercjalizowane – i to jest fakt. A wraz z tą komercjalizacją postępuje pewnego rodzaju zeświecczenie tej tradycji. Pomyślałem więc, że na liście przyda się dla równowagi chociaż jeden stricte religijny film o narodzinach Jezusa. Bo kiedy porwie nas wir tych innych filmów, pełnych choinek, prezentów, reniferów, elfów i Świętych Mikołajów w strojach krasnali, łatwo można zapomnieć, co tak właściwie świętujemy.
Tak więc dla przypomnienia, jakiego to zdarzenia pamiątkę obchodzimy co roku, proponuję zobaczyć ten film z roku 2006. Sam w sobie nie jest może jakimś wielkim dziełem – to po prostu sprawne przeniesienie na ekran odpowiednich fragmentów Nowego Testamentu. Ale na pewno warto zwrócić uwagę na piękne krajobrazy i scenografię. Na zachętę dodam, że w Marię wciela się Keisha Castle-Hughes, nominowana do Oscara za rolę w „Jeźdźcu wielorybów”.
3. Grinch: Świąt nie będzie
Historia gburowatego Grincha, który nie cierpi Bożego Narodzenia i postanawia ukraść Święta, to film, który powinien przypaść do gustu i małym i dużym. Zwłaszcza, że mówi o tym, o czym czasem zdarza nam się zapominać – że o istocie Świąt nie stanowi choinka, prezenty i cały ten sztafaż. We wspólnym świętowaniu chodzi o bliskość, ciepło i miłość. Urocze, prawda?
Hej, a jeśli nie lubicie takich ckliwych morałów, to zawsze możecie po prostu popatrzeć, jak Jim Carrey w fantazyjnej charakteryzacji robi pięćset grymasów na minutę! Chyba warto?
4. To właśnie miłość
Ach, te komedie romantyczne w świątecznych klimatach! Jak tu ich nie lubić? Dla niektórych ładunek ckliwości i sentymentalizmu może być wprawdzie nie do przyjęcia. No bo jakże to tak? Boże Narodzenie jest słodkie i miłość jest słodka. Jak się połączy jedno z drugim, poziom cukru wychodzi poza skalę!
Ale „To właśnie miłość” nie stanowi takiego zagrożenia. Tu wszelka czułostkowość jest neutralizowana z pomocą ciętego, brytyjskiego humoru. Wszystkie osadzone w świątecznym klimacie romantyczne wątki są na niezłym poziomie. No i ta obsada! Hugh Grant, Colin Fith, Emma Thompson… No wiecie, wszyscy ci brytyjscy aktorzy, których tak lubicie! Tak, znalazło się nawet miejsce dla Jasia Fasoli.
I zanim mi tu ktoś wyskoczy z „Listami do M.” – tak, pomysł wyjściowy „Listów…” jest zrzynką z „To właśnie miłość”. I nie, nasza wersja nie jest lepsza. Brytyjski film deklasuje ją z palcem w nosie.
5. Holiday
Skoro już jesteśmy w klimatach romantyczno-świątecznych, to można też od razu polecić „Holiday”, czemu nie? Ma podobny, ciepły nastrój, no i niemniej lubianych aktorów, takich jak Kate Winslet, Jude Law i Cameron Diaz. No dobrze, obiecuję, to była ostatnia komedia romantyczna na tej liście.
6. W krzywym zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju
Ciekawostka krajoznawcza: tak jak u nas statusem kultowego filmu świątecznego cieszy się „Kevin…”, tak w Stanach ludzie sobie nie wyobrażają Świąt bez „Witaj Święty Mikołaju”. Kto wie dlaczego? Może dlatego, że w porównaniu z Gwiazdką pechowej rodziny Griswoldów każde Święta są udane?
Prawda jest taka, że nie wszystko układa się zawsze tak, jak człowiek zaplanował. A film daje nam możliwość zobaczenia, jak wyglądałyby Święta, gdyby wszystko poszło nie tak. I wtedy niejeden z widzów może sobie z ulgą pomyśleć: „No dobrze, wprawdzie przypaliłem wigilijną wieczerzę i nikomu nie spodobały się prezenty, ale aż takiej katastrofy jak na filmie, to u mnie w tym roku nie było”.
7. Długi pocałunek na dobranoc
Czekacie na „Szklaną pułapkę”? Wiem, że czekacie. A figa! Nie tym razem!
Może to dziwne, że w ten rodzinny świąteczny czas, kiedy to na ustach wszystkich są miłość, pokój i tym podobne, lubimy oglądać strzelaniny i wybuchy. Ale taka jest prawda – nie mamy nic przeciw, żeby obejrzeć dobry akcyjniak rozgrywający się w świątecznych dekoracjach. Dlatego co roku w Boże Narodzenie, jak dzieciaki pójdą już spać po „Kevinie…”, oglądamy Johna McClane’a rozprawiającego się z terrorystami w wieżowcu Nakatomi w Boże Narodzenie.
Ale tym razem proponuję w zastępstwie „Długi pocałunek na dobranoc”. Scenariusz do tego filmu wyszedł spod ręki Shane’a Blacka, który ma jakąś dziwną słabość do świątecznych klimatów (równie dobrze mógłbym stworzyć nową listę: „Filmy Shane’a Blacka, których akcja z niewiadomych przyczyn toczy się akurat podczas Bożego Narodzenia”).
Jest tu dużo świątecznych scenografii, śniegu, strzelanin, wybuchów i luzackich, zabawnych tekstów, a Geena Davis i Samuel L. Jackson wyglądają, jakby bawili się przy tym co najmniej tak dobrze jak widzowie.